Obserwatorzy

sobota, 11 czerwca 2011

Łazienkowy duszek i... troszkę wyjaśnień :)

Witajcie Słoneczka:)
Dzisiaj wreszcie znalazłam czas by skreślić kilka linijek. Od maja wszystko jakoś dziwnie przyspieszyło- ale większość zdarzeń była bardzo pozytywna. Po 9 letniej przerwie odwiedziłam Trójmiasto. Nie, nie prywatnie lecz jako opiekun w wycieczce szkolnej.
Do starych miejsc wracałam z radością (uwielbiam Gdańsk), a dzieciaki tak pozytywnie nas zaskoczyły swoim wspaniałym zachowaniem, że do dziś się dziwię! Ten wycieczkowy tydzień był dla mnie jak wczasy! Przywraca mi to wiarę w młodzież, która jak wiemy w gimnazjum potrafi nieźle dać się we znaki.
Po powrocie do rzeczywistości większość dni wyglądała następująco:
- rano- praca
- po powrocie- szybka kawa i zawody z kosiarką i chwastami- kto szybciej się uwinie - ja z ich unicestwieniem czy one z wyrastaniem- na dzień dzisiejszy jest powiedzmy remis - to znaczy ja z lekko nadwyrężonym kręgosłupem,chwasty przyczajone w fazie nie do wyrwania bez pesety, a trawa w fazie - jeszcze nie do ścięcia.
-wieczorem- kąpiel, kartkówki i prawie na czworakach do łóżka by o 6 rano zacząć kolejny dzień.
Wymarzone soboty okazały się nie do końca takie jak bym chciała bo odpracowałam dwa razy 2-go maja. Raz zajęciami na basenie ( podstawówka gdzie zastępuję kolegę właśnie przeprowadzała tam zawody szkolne w pływaniu), a drugi raz na rajdzie górskim-które zorganizowało moje gimnazjum. Trasa była piękna bo szliśmy na Błatnią z Brennej, ale pogoda....nas nie rozpieszczała- prawie 30 stopni i to po ulewie, i burzy w poprzednim dniu- czyli parno, duszno tchu brak :).
No ale dalej....
Nie znaczy to że teraz mam czas wolny- o nie! Koniec roku szkolnego - czyli rekrutacja elektroniczna dla klas III, wystawianie stopni- ... urwanie głowy, a głównie dlatego że serwer padł mi na pracowni i w kwietniu robiliśmy samą teorię,więc teraz szał z ćwiczeniami! W przyszłym tygodniu na dodatek zaczynają się konferencje. Dla mnie jak zwykle w podwójnym wydaniu.
W całym tym zamieszaniu, nawale prac wszelkiego typu nawet sił nie miałam (nie mówiąc o wenie twórczej) by wpaść na bloga i pisać. Czasem tylko przy kawusi popatrzyłam co u Was słychać i albo padałam że zmęczenia, albo wracałam do kolejnych obowiązków.
Pobiłam tez rekord w szyciu aniołka.
Jeszcze nigdy wcześniej jeden duszek nie rodził się u mnie przez .... miesiąc :) No ale JEST! Pierwsza chudzinka po serii śpioszków i grubć. Nawet fajnie się ją szyło więc pewnie na jednej nie koniec.

***
Dziewczyny kochane!
Dziękuję że zaglądacie tu do mnie,zostawiacie komentarze, myślicie o mnie -Jolciu, Just- ogromne buziaczki. To wszystko bardzo ważne, nawet a może i przede wszystkim wtedy gdy czasu czy sił brakuje na systematyczne wpisy.
Miłej niedzieli życzę- buziolki dla wszystkich przesyłam.