***Serdecznie dziękuję za wszystkie wspaniałe życzenia które od Was otrzymałam, za to że wpadacie do mojego małego Kuferka zostawiając miły ślad swej bytności. Buziolki.***
Przedświąteczna bieganina, później biesiadowanie aż w końcu organizm sam zaczął krzyczeć że ma dość obżarstwa i chce zwiększonego ruchu. Mężuś pewnie odczuł tą samą potrzebę bo wymyślił świetną wycieczkę.
/ tu nie ukrywam zdziwienia bo zdecydowanie większym jest miłośnikiem sportu w tv niż tego w aktywnej formie./
Pojechaliśmy pociągiem do Ustronia Zdroju, a stamtąd piechotką z kijami wzdłuż wałów Wisły. Łącznie z dojściem na PKP trasa wyszła na 13.5 km. Przyznajcie same jak na pierwsze pozimowe chodzenie to odległość pokonaliśmy całkiem słuszną:) Dodatkowa radość to towarzystwo córci która niestety tylko na święta zawitała w domciu i już jutro wraca do Szczecina.
Poniżej fotorelacja z naszego wypadu i mężuś spożywający swoją nagrodę za wytrwałość. Może niezbyt sportowe to podejście, ale zważywszy na problemy z kręgosłupem mojego Stasia to myślę że zgoda na jedno piwo tylko mi pożytek przyniosła bo nie dość że miałąm miłe towarzystwo to moje męskie Słoneczko po tylu godzinach siedzenia za kierownicą czy przed tv wreszcie aktywnego ruchu zaznaje:)
Wyruszamy pociągiem do Ustronia, czuję się jak dziecko na pierwszej wycieczce ale chyba wszystko przez to ze bardzo dawno nie jeździłam pociągiem, a ten na dodatek czysty, ładny, pachnący! |
Ostatni przegląd techniczny:) Ustalamy długość kijów. |
Nadzór nad pracami pełni córcia Michasia :) |
Obliczyłam trasę którą mamy pokonać- hihihi chyba ktoś się przeraził :) i ktoś nie dowierza:) |
Na trasie niespodzianka - białe fiołki odważnie przebiły się przez suche trawy i małe gałązki |
Już prawie na miejscu. Nagroda dla dzielnego mężusia za wytrwałość i walkę ze swymi słabościami krzyżowo- lędźwiowymi :) |
Dziś pracując w ogrodzie zachwycałam się naszymi widokami. Wystarczy podnieść głowę by widzieć ośnieżone szczyty gór, a pod nogami mam soczystą zielona trawę i pięknie, wdzięczące się do słonka narcyzy, żonkile, hiacynty. Nawet kilka odważnych tulipanów rozchyliło już swe kielichy. I gdy tak stoję, patrze na to co mnie otacza, słucham jak kot kłóci się ze szpakami i kosami- wiem że jestem szczęśliwa i wszystkie problemy przynajmniej na tą krótką chwilę rozwiał wiosenny wiatr- czego i Wam z całego serca życzę.
Piękny wypoczynek. Ja czytając Twój wpis na samą myśl o Ustroniu wypoczywam. Zazdroszczę tych widoków z ogródka. Życzę nieustającego wiosennego wiatru, właśnie takiego, o którym napisałaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUleńko dzięki serdeczne za świąteczne życzenia! Zazdroszczę widoków z Twojego ogrodu :)
UsuńWilczyco Ago, Dusiu właśnie na trasie z córcią rozmawiałyśmy o tym że mieszkamy w bardzo urokliwym miejscu. Misia stwierdziła że dopiero teraz jest w stanie docenić te rejony. Obecnie jest w Szczecinie i tam również potrafi odnaleźć wiele ciekawych miejsc, pięknych zakątków ale jak mówi nic nie pachnie tak jak nasz wiatr od gór. :))) Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego Wam życzę:)
UsuńUleńko, brawo, ja też rozpoczęłam sezon kijkowy, aczkolwiek bez aż takich pięknych widoków.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i pięknej pogody życzę
Witam po dłuższej nieobecności:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam chodzenie z kijkami:) Są w użyciu u mnie praktycznie cały rok.Lubię chodzić i zimą.
Pozdrawiam serdecznie
gratuluje udanej wycieczki
OdpowiedzUsuń