Verona- to właśnie ona (choć nie tylko)-zamieszała ostatnio w moim życiu. W pośpiechu w Wielki Czwartek zapakowałam do autka córcię, kotkę Lonkę, kuzynkę córci i wyruszyłyśmy do Niemiec. Tam dopuściłyśmy się porwania pewnego sympatycznego faceta który oficjalnie figuruje jako mój osobisty małżonek i.... Witaj kochana Italio!
Przez pięć dni zwiedzaliśmy cudowne miejsca, w tym i Veronę, gdzie zgodnie z planami miałam usłyszeć wielkie wyznanie miłosne. Ludu jednak wszelkich maści, narodowości i wyznań było tam multum więc obyło się bez serenady pod balkonem.
W błogiej, leniwej atmosferze toczyło się tam nasze życie, a jedynym akcentem świątecznym było ugotowane jajusio, szynka z Aldi-ka i włoska tradycyjna baba wielkanocna:) Naładowaliśmy się pozytywnie na najbliższe kilka miesięcy czyli do wakacji jakoś dotrwamy :)
Poniżej chcę Wam pokazać kilka fotek- może skusicie się na taką wyprawę, bo jak okazuje się koszty wcale nie są wyższe niż np. święta w domu. Ja mam to szczęście, że Staś potrafi znaleźć bardzo fajne oferty w Internecie, za niewielkie pieniądze- fakt że szuka ich z dużym wyprzedzeniem i już w połowie stycznia mieliśmy zrobioną rezerwację, a choć mało w tym było spontanu- jednak było cudownie.
Dziękuję więc z opóźnieniem wszystkim osobom od których otrzymałam piękne życzenia świąteczne i te wysyłane pocztą i mailowe i sms-owe czy przez gg. Przepraszam że ja zaniedbałam się troszkę w tym temacie i nawet na bloga nie wstawiłam życzeń, ale tłumaczyć mogą mnie tylko 2 powody:
1. byłam bardzo zakręcona przed wyjazdem
2. bez względu na to czy mamy dzień świąteczny czy też oplata nas codzienność- wszystkim życzę zawsze wszystkiego co najlepsze :))))
Dziękuję że nadal wpadacie do mnie na chwilkę i zostawiacie garstkę czarnych literek tak miłych sercu. Buziolki....
szycie, szydełko, robótki na drutach... najwspanialsza odskocznia od szarej rzeczywistości
Obserwatorzy
środa, 4 maja 2011
Nad Kapuletich i Montekich domem, Spłukane deszczem, poruszone gromem, Łagodne oko błękitu.....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W zupełności Cię rozumie Jesteś usprawiedliwiona.Najważniejsze że szczęśliwa.Noi życzę szybkich wakacji.Pozdrawiam Cię baaaaardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńoch..cudownie..:) miałam tam jechać w zeszłe wakacje ale wybraliśmy jednak Triest:)no cóż,wszystko przed nami:))
OdpowiedzUsuńza 35 dni pierwszy dzień wakacji!strasznie się cieszę:))
uściski!
J.
eee tam spontan, czasami jest owszem ciekawy, ale nie zawsze
OdpowiedzUsuńczasami warto o czymś wiedzieć i czekać i liczyć dni, przebierać nogami z niecierpliwości
gratuluję udanego pobytu
Wyprawa cudowna - Włochy to moja miłość; niestety w Weronie jeszcze nie byłam ale mam nadzieję ją odwiedzić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i cieszę się ,że już jesteś:)
Szczesciara z Ciebie ,tez pojechałabym sobie gdzieś ale mój osobisty małżonek nie ma czasu i chęci.
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze wypoczynek sie udał i ze naładowałaś sie pozytywna energia.A teraz koniec tego dobrego zasiadaj do maszyny i zabieraj sie za szycie
Buźka ;)
Dziewczyny kochane- jutko, dotblogg,konKatko, Brydziu,Diabliczko ... dzięki za miłe słowa i pamięć. Czasem obawiam się że już mało kto mnie pamięta, bo częściej uciekam w real niż siedzę w wirtualnym świecie :)ale to chyba nie takie złe jest bo przecież prawdziwe życie jest tuż obok komputera :)))
OdpowiedzUsuńDziabliczko Anielska - na męża, który taką pracę ma jak Twój chyba pozostaje jedynie porwanie na romantyczną wyprawę, bo zupełnie nie dziwie mu się że ma dosyć jazdy :)
Buziolki dziewczyny i miłego dnia życzę. Dziękuję że jesteście.:)
Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń