Oto i ona ... Fortunatka... Dlaczego takie imię? Cóż gdy ją skończyłam szyć i ubierać zadzwonił telefon z pracy i okazało się ku mojej wielkiej uciesze że nie musze się martwić brakiem etatu. Wprawdzie w 2 placówkach będę od 1 września ale za to wyszło z tego ponad etat!!!. Nie muszę Wam chyba mówić jaka to radość dla mnie, tym bardziej że od października znów idę na kolejne studia podyplomowe, a poza tym córcia ma przed sobą w marcu obronę. Wierzę że się uda i będzie panią inżynier architektury.Potem oczywiście 2 lata uzupełniające magisterskie. W styczniu musi zdać jeszcze DSH i obronić tytuł w języku niemieckim by nie zaprzepaścić tych studiów w Niemczech. Czeka nas więc bardzo pracowity okres i co gorsza bardzo " wydatkowo" się zapowiadający.
No ale... skoro pierwsze zdarzenie po zakończeniu szycia to telefon z dobrą wiadomością to nie widzę innej możliwości niż nazwanie nowej domowniczki właśnie Fortunatką. Szyjąc nie wydawała się taka wielka :) Dopiero w towarzystwie Hogatki wygląda monstrualnie:) W sumie pannica ma 50 cm wzrostu i to bez kapelusza :) No jak jeszcze wyśnią mi się przy niej te magiczne cyferki z lotto to już będę w siódmym niebie :) Wszak fortuna kołem się toczy ....:)
Gdy się nią nacieszę troszeczkę to zacznę szukać jej nowego domu. W końcu życie tylko wtedy ma sens gdy możesz się dzielić z innymi radością i uśmiechem losu :)
Cały czas zastanawiam się co jeszcze mogłabym jej dodać. Hogatka ma miotełkę i gąskę,a Fortunatka póki co puste rączki. Nie wiem albo dorobię jej kota,a może dynię lub coś w stylu szklanej kuli. Wszystko to jednak musi poczekać gdyż jutro jadę do mężusia i wracam dopiero w niedzielę. Staś tak już się stęsknił że dostałam NAKAZ przyjazdu i przytulenia Go. W przeciwnym wypadku spotkalibyśmy się dopiero 17 września, a już teraz nie widzimy się przeszło 2 tygodnie!!! Zatem zero szycia, jadę utulić mężusia :)
Życzę Wam miłego weekendu. Dziękuję za odwiedzinki i zapraszam ponownie :)))