Obserwatorzy

środa, 25 sierpnia 2010

Fortunatka czyli całkiem nie mała ale bardzo przyjazna czarownica :)


Oto i ona ... Fortunatka... Dlaczego takie imię? Cóż gdy ją skończyłam szyć i ubierać zadzwonił telefon z pracy i okazało się ku mojej wielkiej uciesze że nie musze się martwić brakiem etatu.
Wprawdzie w 2 placówkach będę od 1 września ale za to wyszło z tego ponad etat!!!. Nie muszę Wam chyba mówić jaka to radość dla mnie, tym bardziej że od października znów idę na kolejne studia podyplomowe, a poza tym córcia ma przed sobą w marcu obronę. Wierzę że się uda i będzie panią inżynier architektury.Potem oczywiście 2 lata uzupełniające magisterskie. W styczniu musi zdać jeszcze DSH i obronić tytuł w języku niemieckim by nie zaprzepaścić tych studiów w Niemczech. Czeka nas więc bardzo pracowity okres i co gorsza bardzo " wydatkowo" się zapowiadający.
No ale... skoro pierwsze zdarzenie po zakończeniu szycia to telefon z dobrą wiadomością to nie widzę innej możliwości niż nazwanie nowej domowniczki właśnie Fortunatką. Szyjąc nie wydawała się taka wielka :) Dopiero w towarzystwie Hogatki wygląda monstrualnie:) W sumie pannica ma 50 cm wzrostu i to bez kapelusza :) No jak jeszcze wyśnią mi się przy niej te magiczne cyferki z lotto to już będę w siódmym niebie :) Wszak fortuna kołem się toczy ....:)Gdy się nią nacieszę troszeczkę to zacznę szukać jej nowego domu. W końcu życie tylko wtedy ma sens gdy możesz się dzielić z innymi radością i uśmiechem losu :)

Cały czas zastanawiam się co jeszcze mogłabym jej dodać. Hogatka ma miotełkę i gąskę,a Fortunatka póki co puste rączki. Nie wiem albo dorobię jej kota,a może dynię lub coś w stylu szklanej kuli. Wszystko to jednak musi poczekać gdyż jutro jadę do mężusia i wracam dopiero w niedzielę. Staś tak już się stęsknił że dostałam NAKAZ przyjazdu i przytulenia Go. W przeciwnym wypadku spotkalibyśmy się dopiero 17 września, a już teraz nie widzimy się przeszło 2 tygodnie!!! Zatem zero szycia, jadę utulić mężusia :)

Życzę Wam miłego weekendu. Dziękuję za odwiedzinki i zapraszam ponownie :)))

piątek, 20 sierpnia 2010

Hogatka


Dzisiaj króciutko, tylko się pochwalę i zmykam. Powstała "mała przyjazna czarownica2" czyli... Hogatka.:) Kolejne 3 ciałka czekają wypełnione i pozszywane w kolejce do zestawienia stosownej garderoby :)
Nie wiem, odkąd mężuś pojechał do pracy jakoś tak się smutnawo zrobiło i nic mi się nie chce. Nawet szycie już takiej frajdy nie sprawia. No ale tak mam zawsze- najpierw nie umiem się przyzwyczaić gdy wszyscy domownicy zjawiają się na wakacje i robią wielkie zamieszanie, a gdy się znów rozjadą do swych obowiązków nie umiem przyzwyczaić się do ciszy i tego że jestem sama na kolejne 10 miesięcy ... No może tylko z przerwami na święta gdy znów jesteśmy razem. Rozwiązanie wydaje się tylko jedno... pora uszyć czarownice które mi wyczarują magiczne cyferki na najbliższe losowanie lotto, zgarniam kumulację i ściągam mężusia i już nie wypuszczam :)))) Hogatka którą Wam dzisiaj prezentuję ma chyba jakieś inne właściwości, gdyż po jej uszyciu śniłam całą noc o wyprawie w góry, a nie o losowaniach. Musiałam nieźle szaleć w tym śnie bo nawet po przebudzeniu czułam że mnie nogi bolą :))). Życzę Wam wspaniałego dnia w miłej domowej atmosferze. Dziękuję wszystkim zaglądającym tutaj osóbkom i nowym obserwatorom. Buziaczki.


niedziela, 8 sierpnia 2010

Bawarskie klimaty


Od tygodnia gościliśmy z mężusiem naszych przyjaciół i staraliśmy się pokazać najpiękniejsze zakątki południowych Niemiec i Austrii. Może troszkę pogoda nam nie dopisała bo przez piątkowo-sobotnie lanie nie mogliśmy zrealizować całego planu, ale co się odwlecze.... itd. Przynajmniej wiemy od czego rozpoczniemy kolejną wizytę. A teraz troszkę fotek- tak na zachętę...


Neuschwanstein- jeden z trzech na Bawarii zamków Ludwika II. Perełka architektoniczna, choć tereny wyznaczone do zwiedzania zostawiają lekki niedosyt- troszkę mało sal udostępniono zwiedzającym.




Widok na Fraueninsel- "kobieca wyspa" na jeziorze Chiemsee. Największym w Bawarii, zwanym " bawarskim morzem". Na tej wyspie jest klasztor żeński, kilka domów i kafejka. Muszę w domowym archiwum odszukać jeszcze fotki z Herreninsel- wyspy na której król bawarski Ludwik II kazał wybudować zamek będący miniaturką Wersalu. Z tego wypadu mam tylko fotki z całym towarzystwem a nie chcę bez ich zgody umieszczać w sieci. W kolejnej odsłonie pokażę Wam również starówkę w Salzburgu- miejsce w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia :)