Witajcie kochane :)
Taki właśnie misiaczek powstał by upamiętnić rozpoczęcie edukacji przez pewnego chłopczyka w Anglii. Nie może być że misio zostaje w domciu sam i się nudzi więc został też "doposażony" w tornister by mógł i on poszerzać wiedzę w misiowej szkole. Będą się wieczorem dzielić wrażeniami dnia, wymieniać pomysłami i wiedzą którą zdobyli :)
Tornister bardzo siermiężny. Cały z grubo tkanego lnu. Przeszyty ściegiem zadziergiwanym. Uszko tornistra wykonane jak pętelka do zapinania guzików. Szelki to przepleciony w warkocze lniany szpagat.
A efekt końcowy na foteczkach:)
Drugie zamówienie specjalne jakie otrzymałam to prezent urodzinowy dla babci. Ze względu na stan zdrowia jubilatki musiał spełniać odpowiednie wymagania więc razem z Kasią wymyśliłyśmy urodzinowa podusię:)
Pełny opis i wszystkie fotki znajdziecie oczywiście w
Moim małym sklepiku, a tutaj tylko mała wstawka .
A teraz - Ulcia jako kowbojka :)
Mężuś ukradkiem złapał mnie w obiektyw na imprezie Picnic Country wspomnianej we wcześniejszych postach . W tym wcieleniu jeszcze mnie nie widziałyście więc nieśmiało wstawiam jedną fotkę :)
I jeszcze jedno zdjęcie- teraz zobaczycie jak muszę "odpokutować" to że ośmieliłam się zostawić pannę Lonię na cały długi dzień w domku bym mogła zapracować na jej puszeczki i saszetki Gourmet-a :)
Bardzo niewyraźne bo Staś z komórki pstryknął tak na byle jak ale i tak widzicie jak zostaję zagoniona do miziania by norma dzienna została wykonana:)
Kochane dziękuję Wam za liczne i wspaniałe komentarze pod poprzednim postem. Bardzo się cieszę że zakładeczki bardzo Wam się spodobały.
Witam nowe obserwatorki- dziękuję że odnalazłyście mnie w sieci:)
Wszystkim życzę wspaniałego tygodnia.
Buziaki i do... zestukania:)