Obserwatorzy

sobota, 31 sierpnia 2013

Wojtuś i Laura Sofi czyli idziemy z nowiecką :)


Czy i w waszych rejonach  tak nazywacie pierwszą wizytę u niemowlaczka?
W sumie - "nowiecka" - od nowego, malusiego  obywatela chyba:) Może podpowiecie jak  w waszych rejonach nazywa się zwyczaj pierwszych odwiedzin?
Te dwa małe anielinki wykonane zostały na zmówienia specjalne. Wojtuś pojedzie opiekować się swoim imiennikiem tutaj w Polsce, natomiast Laura Sofi już od niedzieli  będzie grzecznie czekała na  maleństwo które  dopiero urodzi się na  Bawarii.
*
Przyznam że  od jakiegoś już  czasu nie zabieram na kiermasze aniołków.  Ciężko je doprowadzić do  ładu po takiej "sesji promocyjnej", a przecież mają być jedyne, wyjątkowe  i tylko dla tej osoby którą mają strzec. Stąd też szycie   duszków jedynie na zamówienie. Oferta " anielska" znajduje się już oczywiście w moim małym sklepiku, gdzie również  czeka na Was  więcej fotek. Zapraszam i polecam :)





*














 Dziękuję pięknie za wizyty w moich skromnych progach i pozostawione w komentarzach małe ziarenka radości. Życzę wszystkim udanej niedzieli i spokojnego, pełnego pozytywnych zawirowań tygodnia:)
Buziolki 4 all.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Jakubki już jesiennie nastrojone.

 Obiecywałam od dawna  Jakubkową sesię i dzisiaj mogę  obfocić dwie sztuki. Niestety jest pochmurno i w ogóle światło do kitu więc i zdjęcia nie najlepsze. 
Gąski chyba wyczuwają zbliżająca się jesień bo obie ubrały się w ciepłe polarowe beretki z " antenką" i szaliczki do kompletu.  Cały czas przyglądam im się ze zdziwieniem - bo szyłam obie dokładne według tego samego wykroju, a jedna jest wyraźniej większa. Chyba jakiś chochlik zrobił mi  psikusa i poprzesuwał  tkaninki. W sumie nic a nic mi to nie przeszkadza- ale  niezmiernie dziwi bo nie przypominam sobie momentu bym choć na chwilkę odeszła od stołu podczas pracy. Dane techniczne i większość fotek drobiu we wpisie w Moim małym sklepiku.

Niestety znów nie zdążyłam wykonać fotki piórnika z latarnią morską, ale ku mojej wielkiej radości został dostrzeżony od razu i już pewnie jest w drodze do Anglii. 
Zrobię  jednak podobny z morskim motywem bo  i mnie samą zauroczył.
A teraz życząc Wam wszystkim miłego tygodnia wracam do pracy bo cały dzień poświęciłam dzisiaj dla  siebie, a nie na pracę-  czasami chyba tak trzeba by znów poczuć się kobietą a nie jakimś szalonym  robotem.
Witam serdecznie nowych obserwatorów. Wszystkim dziękuję ślicznie za odwiedziny i pozostawione komentarze.






Na koniec zostawiam Wam jeszcze link do fotorelacji ze wspaniałej imprezy - PICNIC COUNTRY jaka miała miejsce w ostatni weekend w Wiśle.  Oj działo się tam działo  i jestem szczęśliwa że dane było mi to przeżyć. Country w Wiśle
Zatem do zestukania.
Buziolki 4 all.

środa, 21 sierpnia 2013

Gdy wrzesień za pasem.

Witam  Was:) 
Najpierw  siedzę cicho jak przysłowiowa mysz pod miotłą a teraz dzień za dniem wstawiam posty- ot natura kobieca, przewrotna , nieogarnięta:)
A tak zupełnie na poważnie chciałam  od razu pokazać Wam  moje szyjątka nim znów pojadę do Wisły. Tym razem mamy  imprezę o nazwie Picnic Country - Wiślaczek  i podejrzewam że jak co roku zjedzie się wielu miłośników tego gatunku. Sama z resztą do nich należę i przez kilka lat z rzędu bywałam z mężem i przyjaciółmi  w Mrągowie,  nim jeszcze Wisła i Ustroń zaczęły organizować je u siebie. Ustaliliśmy ze Stasiem że będziemy się zmieniać  na straganie tak by każde z nas mogło posłuchać i popatrzeć na  prezentujące się zespoły. Oj już nie mogę się doczekać - dwa dni country i to na żywo :)

Oki - teraz wracając do szyjątek. 
Już jakiś czas temu zaczęłam serię materiałowych piórników. Bardzo je lubię bo wdzięcznie się  je szyje, można je łatwo uprać by zawsze były czyściutkie, są kolorowe jak kredeczki  które przechowują. Mają wiele kieszonek  tak by każdy mógł uzupełnić je sobie jeszcze np o ołówek, pióro, nożyczki czy  linijkę. Ot czego dusza zapragnie  może tam zmieścić.
 A teraz kilka foteczek i wracam do pracy :) a piórnik również zagości w Moim małym sklepiku. Zapraszam i dziękuję za odwiedziny w Kuferku. Życzę wszystkim miłego dnia i.... pewnie do zestukania niebawem :)

*









wtorek, 20 sierpnia 2013

Jak ten czas szybko leci.

Jakubek w wersji żeńskiej
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego że   w sierpniu  zrobiłam tylko jeden wpis, a co gorsze w ogóle nie  miałam świadomości że było to tak dawno. 
Cóż cały czas pracuję- chyba nawet troszkę za dużo bo 5 dni w tygodniu szyję a  szóstego czy siódmego jeżdżę do Wisły  by sprzedać swoje prace.  Cały czas w lekkim stresie, bo na rozpoczęcie  działalności miałam jednak zbyt mało przygotowanych rzeczy i od TKB  na okrągło gonię czas. Staram się zrobić  jak najwięcej ciekawych prac ale same wiecie jak wolno to trwa gdy wykończenia robię w większości technikami ręcznymi. Mimo hafciarki i wypasionych 429 wzorów  w mojej nowej maszynie ja nadal sercem ( i ciałem :) )w ręcznych robótkach. Niestety  nadal praca ręczna bardziej mnie cieszy i bardziej podoba mi się jej efekt.
Wielu  przygotowanych na kiermasze prac już nie jestem w stanie Wam pokazać bo często kończę je przed samym pakowaniem i wyjazdem.  Tak samo było z Jakubkami które obiecałam obfocić. Tym razem zdążyłam zrobić jedną fotkę na straganie i już musiałam pakować gęś. Nie powiem że mnie to nie cieszy - wręcz przeciwnie tylko teraz się muszę rumienić  bo nie bardzo mam Wam czego pokazać.


 Otylki - zostały mi dwie sztuki więc przynajmniej je tu zaprezentuję :)













 i nowe myszki :)






Zapraszam Was również do mojego małego sklepiku   gdzie powolutku dodaję  artykuły.

 Dziękuję serdecznie za każde pozostawione słowo, miło do nich wracać:)
 Pozdrawiam serdecznie i uciekam do pracy.
Papa :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

Podusiowe domki

*
Od razu na wejściu muszę Wam kochane z całego serducha jeszcze raz podziękować za ogrom  pozytywnej energii która  płynie z wszystkich serdecznych komentarzy umieszczonych przez Was pod poprzednim postem. Każde słowo jest dla mnie niesłychanie ważne bo dodaje odwagi i utwierdza w przekonaniu że wybrałam właściwą drogę, że jesteście ze mna i trzymacie kciuki :) Buziolki dla Was.

*
 Pierwszy Tydzień Kultury Beskidzkiej mam już za sobą :) Bilans bardzo pozytywny bo przede wszystkim miałam przyjemność poznać osobiście  przesympatyczną  Bożenkę z blogu  Ogród Marii, jej partnera i oczywiście wspaniałą sowę Fridę. 

 Drugim pozytywem było zainteresowanie  moimi szyjątkami. W zasadzie z  9 -ciu dni imprezy stałam  na straganie raptem cztery, bo w pozostałe musiałam  szyć  by mieć czym wypełnić  stoisko.  Dzisiaj nie miałam już na tyle "towaru" by opłacało mi się stać około 12 godzin z czego  większość w ogromnym wprost   upale  dlatego zostałam w domciu i cieszę się  relaksem.  Poza sprzedażą mogłam w końcu nagadać się do woli z " bratnimi duszami "  tak samo kochającymi  szycie i rękodzieło jak ja, więc  czasami nawet żal było się rozstawać.

Kolejne miłe zaskoczenie  to fakt że młodzież zaczyna wracać do tradycji i  folkloru. Wspaniałe zespoły regionalne (z wielu państw) jakie się tam prezentowały to przede wszystkim młodzi pełni pasji ludzie,którzy  z dumą prezentują tradycje regionów z których się wywodzą.

Wszystko, a raczej prawie wszystko było dla mnie wspaniałe ekscytujące i odbierane  pozytywnie. Czasem tylko  ktoś stwierdził że  40 zł za konika robionego 3 godziny to " za drogo" , a syn  właśnie  w ręku trzymał zabawkę na baterię za 25 zł robiącą bańki mydlane - produkcji oczywiście -made in China....
 No troszkę  irytujące jest również i to że niektórzy  rodzice nie pamiętają podstawowej zasady- dziecko patrzy rączkami i tych raczek należy  pilnować tym bardziej gdy dopiero co  wyszły z buzi.... 
Dwie  rzeczy przywiozłam więc ubrudzone i muszę je zdemontować i prać.  Przynajmniej te dwie  w porę dostrzegłam i wycofałam. 
 No ale dość już tych wywodów-  te otwarte buzie i blask w małych oczkach na widok  misia, myszki czy innej zabawki  to wartość  bezcenna :)
 * Teraz muszę się troszkę pokajać bo ... nie zdążyłam obficić lwiej części  rzeczy które przygotowałam  i których .. już nie mam :)
Zatem z " nowości" jedynie  trzy domki podusie które mi zostały i dwa koniki morskie.  Teraz znów będę musiała się sprężyć więc od razu po skończeniu  udokumentuję aparatem  to że się wcale a wcale nie lenię :)

***
















 * Poduszeczki są bardzo milusie i mięciusie. Wykonane z bawełny ( biała z lnu),  wypełnione wkładem tapicerskim. Można wykorzystać je nie tylko jako dekorację lecz do spanka bo mierzą ca.25 cm szerokości i 35 wysokości.










***  
Koniki morskie-
zostały mi na dzień dzisiejszy dwie sztuki choć przygotowanych było około 20 sztuk. Część z nich  była  " dosłodzona"  termo dżetami na skrzydełkach  i te głównie zdobić będą pokoiki maluszków, te mniej słodziutkie pewnie zamieszkają w łazienkach. 
Szyłam je  pierwszy raz i muszę przyznać że bardzo wdzięczne są w wykonaniu. Pewnie więc zrobię jeszcze nie jedną sztukę.

***

 Uciekam teraz zgodnie z obietnicą nadrobić zaległości na Waszych blogach.
Życzę wszystkim pięknego, spokojnego tygodnia, pełnego pozytywnych wrażeń. Papa :)