Obserwatorzy

sobota, 26 listopada 2011

Mam focha!

Mówiąc językiem dzisiejszej młodzieży sfochowałam się i to na maxa! Ptaszory które od początku jakoś nie współpracowały ze mną ( mimo że dostały wszystko co potrzeba by stać się podkładką) znów wymagają poprawek. Gdy wszywałam lamówkę okazało się że mam resztkę materiału i muszę szerokość ustalić na 4 cm a nie na 6. Szyłam samym brzeżkiem wykończyłam, wycackałam, wymuskałam i... podkładki nie przeszły próby w pralce.:( Przesadziłam z tym szyciem po krawędzi i niestety w jednym rożku lamówka spod spodu zaczyna uciekać. Jak na razie na odcinku 2 mm ale... spać by mi to nie dało więc i tak wypruję całe obszycie i będę dumała czym by je zastąpić by wszystko fajnie harmonizowało. Obrażona na cały świat walnęłam nimi do koszyczka "przeróbki" i nawet patrzeć na nie nie chcę przez najbliższych kilka dni.!Ufff!

Wścieku dostałam na to wszystko bo nie wiem jak dla Was, ale dla mnie szycie lamówki jest prawdziwym wyzwaniem, tyle pracy włożyłam i na nic. Ale...góralka Ci ze mnie pełną gębą, urodzona w Wiśle ( tej od Małysza ;) więc łatwo się nie poddaję. Wzięłam kilka nowych tkaninek, nożyce, maszynę i ... dla odmiany machnęłam 4 (słownie: sztuk cztery!) świąteczne podkładki. A co?!
Znów lamówka dała popalić ale już było lepiej. Jak jeszcze troszkę poszyję to pewnie niedługo będzie to dla mnie przysłowiowa "betka". Inspiracją dla podkładek stała się jedna z moich ulubionych książek " Patchwork dla ambitnych", za to pierwsze kroki w profesjonalnym wszywaniu lamówki stawiałam dzięki wskazówkom z przypadkowo wygooglowanego bloga Aplapapla Dziewczyny polecam! To studnia wspaniałych wskazówek udzielanych jak dla mnie przez "Guru lamówkowego" i nie tylko:)
No a teraz czas na mini sesję zdjęciową, choć fotograf ze mnie do kitu niestety.
Ogromnie dziękuję za odwiedzinki w moim skromnym Kuferku i komentarze które zostawiacie:) Życzę wszystkim wspaniałego weekendu. Buziole.!





***


8 komentarzy:

  1. Oj tam oj tam ,nie od razu Kraków zbudowano.
    Wiec sie nie przejmuj następnym razem bedzie lepiej,i dasz sobie rade z tą niedobrą lamówka ;)
    A te podkładeczki z nowych tkanin wyszły super.
    No już nie fochaj ;))
    Pozdrowionka kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Diabliczko Anielska:) Foch już mi chyba mija powolutku, za to taki leń mnie ogarnął ze nawet za bardzo mrugać mi się nie chce :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja "nieszyciowa" jestem,więc się nie znam,ale dla mnie wygląda pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Foch rzecz nabyta i przejściowa, na szczęście:))Myślę ze dopada każdego.Nie ma co się przejmować.Zwłaszcza gdy patrzy na te śliczne podkładki.Naprawdę piękne:)))))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem przed śniadaniem. Oczywiście, że miało być "Zwłaszcza gdy się patrzy....."Przepraszam:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. ptaszory jeszcze się udadzą:))haft jest śliczny!! ja bym zostawiła jak jest ale żadna perfekcjonistka ze mnie;)chociaż uparta w pewnych kwestiach jestem niezmiernie;))
    uściski
    J

    OdpowiedzUsuń
  7. Jutko fajne określenie- foch rzecz nabyta i przejściowa:))) Ja co prawda przed obiadem i drugą kawcią ale literówki i tak nie dostrzegłam :) Pozdrawiam serdecznie , miłej niedzieli, oby była tak pięknie słoneczna jak i u mnie w Beskidach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. o rany 2 mm? choć wiem jak to może..pip...
    może się jednak da ręcznie podcerować, choć wiem,że byłaby to profanacja idealnie wykonanej pracy

    OdpowiedzUsuń