Obserwatorzy

niedziela, 23 maja 2010

Tropem Białej Wisełki

Dzisiaj z mężusiem wybraliśmy się na spacerek ... samochodem. Bez żadnych planów ot po prostu wsiedliśmy i ... w drogę. Zaprowadziła nas najpierw do Wisły nad zaporę szumnie zwaną Jeziorem Czerniańskim.
To można rzec magiczne miejsce w którym łączy się Biała i Czarna Wisełka dając początek królowej polskich rzek. Pogoda dziś przecudna więc i przechadzanie się niezwykłą wręcz przyjemność sprawiało. Później podążyliśmy tropem Białej Wisełki. Dotarliśmy do Wisły Czarne i potem piechotką w stronę Baraniej Góry. Naturalnie ze względu na późną porę nie dotarliśmy na szczyt lecz ze 2 km zaliczyliśmy z tej trasy.Kiedyś latem zrobimy petlę- podejście na Baranią od Białej Wisełki - Barania- Zejście od strony Czarnej Wisełki. Takie to ambitne plany mamy :) hihihi To będzie nasze 3 już podejście bo za pierwszym razem mężuś dał się zaciągnąć jedynie do schroniska pod Baranią i to tylko dlatego że tam było bliżej i.... miał obiecane piwko :))) Nacieszyliśmy oczy pięknem przyrody, uszy szumem rzeki i ptasiego śpiewu,a nozdrza.. niewiarygodnym wręcz zapachem mokrego igliwia. W drodze powrotnej pojechaliśmy przez Kubalonkę zataczając pętlę. Jeśli macie ochotę na fotograficzną wycieczkę po
Beskidach
a raczej ich niewielkiej cząsteczce zapraszam.

Jeśli chodzi o działalność robótkową - no cóż nie jest zbyt obfita. Przede wszystkim dlatego , że w sobotę odpracowywaliśmy pierwszy dzień zamkniętych przez powódź szkół. Za tydzień powtórka z rozrywki, a trzecia zmarnowana sobota już 12 czerwca. Piszę celowo "zmarnowana" bo niestety bardzo mało młodzieży trafia do szkoły w soboty przeznaczone na odpracowanie. Co gorsza dzieje się to za zgodą rodziców mimo, że sytuacja wielu z tych nieobecnych dzieciaków jest nieciekawa, a do końca roku raptem zostało 25 dni roboczych.Ja niestety z tego pokolenia jestem które dopiero w szkole średniej miało jedną wolną sobotę w miesiącu a realizowanie obowiązku szkolnego było tak oczywiste,że na pierwsze wagary poszłam dopiero w szkole średniej i to tylko dlatego że szedł na nie chłopak w którym się podkochiwałam :))) No ale cóż ... życie toczy się dalej ... tylko czasem z przerażeniem myślę dokąd się " zatoczy"... Ale dość marudzenia - w mojej torebeczce powstała beleczka i 4 słupki owijkowe. Sprułam 2 listki rozety weneckiej które ni jak nie podobały mi się bo choć robione według książkowych rad jakieś takie cienkie wyszły i się jeden bok stale wykręcał. Ciąg dalszy rozety zapewne niebawem nastąpi tylko cały czas staram się wymyślić jak je usztywnić. Wykonuję je perłówką DMC "5" bardzo piękną i delikatną i aż serce się kroi gdy trzeba co chwilkę coś odciąć i wyrzucić.
Michasia często wyjeżdża więc jej pupilka Lonia znalazła sposób by być ze swoją pańcią jak najdłużej. Ot po prostu sama się spakowała :)

1 komentarz: