Obserwatorzy

poniedziałek, 28 maja 2012

Pojawiam się i znikam... :)

 Od ostatniego wpisu minął miesiąc z górką i w zasadzie wygląda  to tak  że zabrałam kije i poszłam w pieronowice :)  W sumie i tak i nie...bo sporo się nałazikowałam ale i pracą nie gardziłam:).  Przez cały ten czas wiele się wydarzyło, a niektóre z tych zdarzeń wręcz mnie powaliły.
*
1.- najważniejsze i najgorsze- od września zostaję bezrobotna. Po 24 latach pracy zawodowej okraszonej licznymi nagrodami dyrektorskimi zostaję bez pracy.  Wieloletnia niekompetencja naszych lokalnych włodarzy, dbanie o prywatę, niewłaściwe osoby na ważnych stanowiskach to niestety przyczyna dla której ja i sporo osób  w moim powiecie (a patrząc  globalnie w kraju pewnie są nas grube tysiące...) zostajemy bez pracy.
Już od roku miałam  świadomość że taki będzie efekt końcowy, nie mniej jednak ostateczna decyzja  dosłownie powaliła mnie i chyba tylko wielka praca nad sobą  i świadomość że jestem potrzebna memu dziecku  pozwoliła mi się podnieść i zacząć myśleć o przyszłości zawodowej lecz już na zupełnie innej płaszczyźnie. Za rok moje koleżanki i koledzy z pracy zostaną postawieni w tej samej sytuacji bo ich miejsce pracy najprawdopodobniej zostanie zlikwidowane... Koszmar!
 *
2.-Stres jak zwykle zajadałam słodkościami więc  jestem niczym antałek wypełniony miodem. Okrągła, tocząca się z trudnościami. Jak tylko doszłam  psychicznie ze sobą do ładu rozpoczęłam od razu zwiększone działania sportowe -czytaj rowerek i górskie łazęgi- jak na razie utrata wagi minimalna ...buuuu....
*
3.Jak zwykle nieocenione właściwości terapeutyczne wykazała moja kochana maszyna do szycia więc powstało wiele, wiele fartuszków które pod hasłem reklamowym " Najlepszy na Dzień Matki  fartuszek i kwiatki"- sprzedałam w znacznej ilości na targach w Ustroniu i Cieszynie czy koleżankom w Skoczowie.
*
4. Prace ogrodowe- jak co roku gram z trawą i chwastami w " gonionego". Na dzień dzisiejszy jestem na prowadzeniu lecz obawiam się że po najbliższych opadach deszczu sytuacja ta ulegnie zmianie na moją niekorzyść oczywiście:)
**
Zapraszam was teraz do małej fotogalerii.
Na końcu  relacja z wczoraj- odkryliśmy z mężusiem uroki zamku Lipowiec w Babicach i Nadwiślańskiego Parku Etnograficznego w Wygiełzowie. Polecam- wspaniałe miejsce na wypad.

Fartuszki

Wykonane według tego samego kroju. Różnią się ręcznie wykonanymi aplikacjami na białej dużej kieszonce:)




Wypad na zamek Lipowiec w Babicach i skansenu w  Wygiełzowie. Fotki z wypadu  majówkowego na Karkoszczonkę siedzą sobie w komóreczce mężusia:) 

*

Droga do zamku prowadząca przez las.
Ruiny zamku- polecam jego rys historyczny w necie- bardzo ciekawy
a mówiono że to była " panienka z okienka" :)
Mężuś już na dziedzińcu zamkowym


Dodawanie zdjęć w tym nowym blogerze doprowadza mnie do szewskiej pasji więc ze skansenu wstawię innym razem, bo inaczej chyba zacznę gryźć komputer.
Dziewczyny kochane, dziękuję wam za  liczne odwiedziny w mym kuferku mimo tak długiej nieobecności i wszystkie komentarze które zechciałyście zostawić pod ostatnim postem.
Życzę wszystkim miłego tygodnia. Ja  ostatnio uparcie  powtarzam sobie sentencję jaką otrzymałam od  przyjaciela Elektronka :)  "Głowa do góry- jutro też  dzień wstanie w kolorze słońca i da Ci siłę i radość", czego i Wam wszystkim z całego serca życzę:)

8 komentarzy:

  1. Droga Ulko, nie martw się! Będzie dobrze! Masz zdolne łapki, ciekawe pomysły i jak zdążyłam zauważyć, dużo zapału oraz wytrwałości:))) Pracowita pszczółka z Ciebie:)Wydaje mi się, że w podobnych sytuacjach, kobiety radzą sobie o wiele lepiej niż mężczyźni. Ty - bez dwóch zdań - do zaradnych kobiet należysz, więc głowa do góry!! Dasz sobie radę! Może tak miało być....?!
    Fartuchy śliczne, aż mi się oczy "zaświeciły" na ich widok! Jestem uzależniona od tej właśnie części garderoby. Mam ich (fartuchów oczywiście) sporo i równie imponującą ich liczbę niszczę, sama nie wiem dlaczego:))

    Ciepło pozdrawiam
    Tomaszowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Ulciu, a może ten koniec jednego rozdziału będzie jednocześnie początkiem nowego lepszego? Ktoś mądry powiedział, że los puszcza nam kłody pod nogi, żebyśmy zbudowali z nich most na dalszą drogę życia... Tego Ci gorąco życzę! A fartuszki prześliczne! :) Wykorzystaj swoje zdolności tworzenia! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny kochane dziękuję Wam za dodanie otuchy. Chyba faktycznie najlepiej podejść do tego w ten sposób że życie otworzyło nowy, lepszy rozdział i z każdym dniem coraz więcej ciekawych perspektyw roztoczy przede mną:) Cieszę się bardzo że fartuszki Wam się spodobały- pewna pani która na kiermaszu artystycznym zakupiła jeden powiedziała mi że miesiąc mnie szukała po targach by kupić kolejny bo odkryła, że gdy zakłada tamten to dostaje takiego powera że aż robota jej się w rękach pali:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Fartuszki są tak piękne, że nie dziwię się iż jesteś "poszukiwana". Również chciałabym Ci dodać wiary w to,że swoją energią i pracowitością uporasz się z tą sytuacją. Życzę Ci tego serdecznie i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana,pewnie że utrata pracy jest czymś co człowieka może dołować.Ale mając takie zdolności (mowa o Twoich pięknych pracach) a przede wszystkim RODZINĘ o której tak cieplutko zawsze piszesz myśl TYLKO pozytywnie:)))I że "za tym zakrętem" los przygotował CI coś lepszego od tego co było.
    Co do problemów z blogerem zamiast gryźć komputer na co również miałam ochotę wróciłam do starej opcji.Jest taka możliwość.Wystarczy jedno kliknięcie.Nie wpadłam na to sama,ale pokazała i zrobiła mi to wnuczka.
    Fartuszki są urocze.Wycieczka wspaniała.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie dobrze - trzymam kciuki! A fartuszki są przepiękne - ślicznie zrobiłaś te motywy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aplikacje na fartuszkach urocze. Czerwony czajniczek - miodzio. Pozdrawiam Ulu i nie daj się trudnym chwilom:)

    OdpowiedzUsuń