A wracając do domku a raczej domków....hm można powiedzieć że mam już całe osiedle. Zobaczcie same w Moim małym sklepiku. Chyba rzeczywiście troszkę mi odbiło bo motyw domu nie opuszcza na zbyt długo moich projektów. Tym razem to - zakładeczki do książeczki.:)
Rozwiązywanie krzyżówek i czytanie kryminałów to moja następna pasja. Niejedną noc wraz z Panną Marple czy Herkulesem Poirot szukałam bezdusznych morderców grasujących po angielskich wsiach czy wielkopańskich posiadłościach. Zawsze w tych zmaganiach towarzyszyła mi zakładka- nie raz z resztą nieźle poszarpana zębami gdy napięcie sięgało zenitu:)
Gdy byłam dzieckiem i literki skakały mi przed oczyma jak szalone, mieszały się wpadając w różne linijki tekstu mama kupiła mi pierwszą zakładkę. Pamiętam do dziś że na górze miała zawiązany czerwony chwościk i całą wewnętrzną zawartość osłaniała przeźroczysta plastikowa osłonka która po bokach miała takie dziurki. Wyglądała jak taśma filmowa. Eh świetnie się ją gryzło :) Nim skończyłam ( czytając godzinę dziennie na głos) całą bajkę " Włóczęgi Misia Łazęgi" z osłonki zakładkowej pozostały wióry.
Po latach ( oj i to wielu , wielu ) na allegro kupiłam Misia Łazęgę i przechowuję ją dla przyszłych wnucząt jak skarb prawie :)
Później w szkole podstawowej na zajęciach praktycznych robiliśmy sami zakładki. Najpierw z tektury, potem z lnu a na koniec już jako nauczyciel na zajęciach "świetlicy środowiskowej" to ja uczyłam dzieci robić je tkane ręcznie. Muszę przyznać że chłopcy byli nie do pokonania w tym wyplataniu:) i to zarówno jeśli chodzi o kolorystykę jak i perfekcyjność wykonania.
Rozwiązywanie krzyżówek i czytanie kryminałów to moja następna pasja. Niejedną noc wraz z Panną Marple czy Herkulesem Poirot szukałam bezdusznych morderców grasujących po angielskich wsiach czy wielkopańskich posiadłościach. Zawsze w tych zmaganiach towarzyszyła mi zakładka- nie raz z resztą nieźle poszarpana zębami gdy napięcie sięgało zenitu:)
Gdy byłam dzieckiem i literki skakały mi przed oczyma jak szalone, mieszały się wpadając w różne linijki tekstu mama kupiła mi pierwszą zakładkę. Pamiętam do dziś że na górze miała zawiązany czerwony chwościk i całą wewnętrzną zawartość osłaniała przeźroczysta plastikowa osłonka która po bokach miała takie dziurki. Wyglądała jak taśma filmowa. Eh świetnie się ją gryzło :) Nim skończyłam ( czytając godzinę dziennie na głos) całą bajkę " Włóczęgi Misia Łazęgi" z osłonki zakładkowej pozostały wióry.
Po latach ( oj i to wielu , wielu ) na allegro kupiłam Misia Łazęgę i przechowuję ją dla przyszłych wnucząt jak skarb prawie :)
Później w szkole podstawowej na zajęciach praktycznych robiliśmy sami zakładki. Najpierw z tektury, potem z lnu a na koniec już jako nauczyciel na zajęciach "świetlicy środowiskowej" to ja uczyłam dzieci robić je tkane ręcznie. Muszę przyznać że chłopcy byli nie do pokonania w tym wyplataniu:) i to zarówno jeśli chodzi o kolorystykę jak i perfekcyjność wykonania.
Dzisiaj pokazuję Wam bawełniane z aplikacjami.
Kochane dziewczyny wybaczcie, ale jest tych zdjęć od groma więc tutaj kilka, a wszystkie są w tym moim Małym sklepiku. :)
Kochane dziewczyny wybaczcie, ale jest tych zdjęć od groma więc tutaj kilka, a wszystkie są w tym moim Małym sklepiku. :)
Naszywanie małych okienek na tyle było nudne że postanowiłam umilić sobie życie robiąc aplikacje kwiatów. Wyszły może takie jakieś jak z zaczarowanego ogrodu, lekko wynaturzone, nieproporcjonalne w stosunku do domków ale... wystarczy spojrzeć na nie z innej perspektywy lub okiem dziecka i już wszystko będzie ok :)))
Uciekam teraz na spacerek, a Wam życzę miłego niedzielnego wieczoru, wspaniałego tygodnia i uśmiechu na co dzień.
Dziękuję za miłe komentarze i odwiedziny w moim kuferku.
Papa:)
Wow! Cała uliczka fantastyczna:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Jolciu. :)
Usuńzakładki rewelacja!
OdpowiedzUsuńZachwyciły mnie i rozłożyły na łopatki dwie, pewnie by rozłożyły i na więcej, gdybym je tylko miała.
Pozdrawiam cieplusio
Ulcia imienniczko, Ty to jesteś agentka ale taki power ma Twój wpis że chętnie bym zaraz usiadła do maszyny i szyła :) Buziaki przesyłam.
OdpowiedzUsuńTe domki są genialne! Uleńko to Twój autorski pomysł? Jeśli się nie pogniewasz wykorzystam patent na nasze kiermasze świetlicowe,bo są zdecydowanie cudowne!
OdpowiedzUsuńDarsi będzie mi bardzo miło jeśli je wykorzystasz:) To dla mnie wyróżnienie:)
UsuńRewelacyjne! Cudnie kolorowe i wesołe :)
OdpowiedzUsuńEdytko dziękuję ślicznie:)
UsuńUla, one są śliczne, jedne z ładniejszych zakładek jakie widziałam:)
OdpowiedzUsuńPięknie je wymyśliłaś - są takie kolorowe :)
OdpowiedzUsuńte kwiatki to strzał w 10 !!!
OdpowiedzUsuńWspaniałe osiedle ;o)
OdpowiedzUsuńFantastyczne są te zakładeczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Przepiękne domki a kwiatki wpasowały się wręcz idealnie!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam kochane :) Tak nieskromnie powiem że gdy patrzę na te zbiorowe fotki to mam wrażenie że wróciło lato. Jednak kwiaty ożywiły bardzo całość. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńJakie cudeńka ! Lektura książki musi być z takimi zakładkami naprawdę przyjemna.
OdpowiedzUsuń