Grudzień dla mnie był zwariowany, zakręcony,zaszyty, zabiegany ...i ... wszystkie za... w tym miesiącu się działy.
21-go grudnia powiedziałam jednak Kuferkowi ..pas!!! .. i zaczęły się domowe przygotowania, w tym- generalne porządki, mycie okien, pieczenie ciasteczek. Miałam dwóch kochanych pomocników ( buziaczek córcia, buziaczek mężuś ) i dzięki temu wszystko było zapięte na ostatni guzik, a same święta wspaniałe, cudowne, pełne gości, miłości i rodzinnego ciepełka.
Nie pochwaliłam się Wam jednak "szyjątkami" przygotowanymi na kiermasze. Zatem focie spóźnione i wielce okrojony asortyment - ale ... zawsze coś. :)
Nie pochwaliłam się Wam jednak "szyjątkami" przygotowanymi na kiermasze. Zatem focie spóźnione i wielce okrojony asortyment - ale ... zawsze coś. :)
*
W przygotowaniach na pierwszy rzut poszły drobiazgi - było sporo - oj sporo- bo prawie 300 !!!- różnych, różnistych choineczek i gwiazdeczek, wszelakiej maści. Każda gwiazdeczka z kokardką na brzuszku po jednej i drugiej stronie... gdyby nie Agata i Ewcia- koleżanki z dawnej pracy- które dzielnie mnie wspierały podczas wypychania pewnie do dnia dzisiejszego jeszcze bym ich nie skończyła :)
To tylko kilka które się " ostały" . Najbardziej popularne okazały się ciemno-szare w białe kropeczki z czerwonymi lub białymi kokardkami. Na drugim miejscu kawowe w białe grochy, a te typowo bożonarodzeniowe chyba dopiero na czwartym miejscu bym umieściła.
Powstało też potężne stado koników na biegunach. W ubiegłym roku zrobiłam 12sztuk i nawet szybko poszło- teraz.. 33 i ostatniego już miałam ochotę podgryźć. Przyznam nieskromnie że prezentują się ślicznie czy to na choineczce czy jako zawieszka w oknie, lecz ich wykonanie zabiera mnóstwo czasu.
Nowością natomiast były podkładki z aplikacjami Pierniczków :) Lubię gdy można wykorzystać moje szyjątka na różne sposoby więc to w zasadzie 3 w 1:). Może być z nich podkładka pod kubeczek czy talerzyk, zawieszka lub łapka kuchenna.
Poza przedmiotami - tymi z akcentem BN jak zwykle zabrałam ze sobą cały lniano-bawełniany zwierzyniec:)
W sumie w każdy grudniowy weekend handlowałam na kiermaszach i jamarkach począwszy od Chorzowa a skończywszy na Wiśle i Cieszynie.
Teraz w Kuferku znów praca wrze.
Muszę uzupełnić asortyment a od soboty ruszam do Wisły. Pierwsza spod igły wyszła podusia- sówka. Lniana z bawełnianymi dodatkami i skrzydełkami na guziczkach.
Też z ptaśkiem jest etui- piórniczek. Standardowo wyposażam go w kredki lecz sporo pań mówi że wykorzysta je na np. etui na sztućce czy na pędzle do makijażu.
W przygotowaniu mam jeszcze cztery sztuki z kocim akcentem , ale o tym w następnym poście:)
Wszystkie lniane mustangi pocwałowały w świat więc przyszła pora na uszycie nowych. Jak na razie jeden rodzynek.. lecz niebawem dołączą do niego kolejne.
Nie może zabraknąć moich kochanych " Jakubków"- jest więc para - Kuba i Jakub w ciepłych polarkowych berecikach :)
Na dodatek pracownię opanowały myszki szpileczkarki, wszelakiej maści strojnisie z kokardkami na ogonkach :)
Stale też z czystym sumieniem mogę zaoferować domek i to bez konieczności brania hipoteki czy innego krwiożerczego kredytu.
***
Rety ależ się rozpisałam. Zupełnie tak jak bym chciała nadrobić zaniedbany blogowo grudzień.
Wszystkim dobrym duszyczkom które dotrwały do końca gratuluje wytrwałości :)
Bez wyjątków wszystkim zaglądającym do mojego Kuferka życzę wspaniałego tygodnia.
Dziękuję za życzenia świąteczne jakie od Was otrzymałam i komentarze pod postami.
Dziękuję za życzenia świąteczne jakie od Was otrzymałam i komentarze pod postami.
Buziaki 4 all i do .. zestukania :)
no i jestem...pięknie pięknie...domki koniecznie chcę i myszkę chociaż jedną bo mam na ich punkcie fobię...ale na taką się skuszę:)a i konik by mnie się przydał i dla moich GAałganów w ilości 3 sztuki cosik na lutowe urodzinki:) i Mężu by się uradował z takiej parki Pietrek i Bogusia:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Bogusia B.
Dziękuję bardzo :) Dostaje się skrzydeł czytając tak miłe słowa. Na fobie myszka najlepsza - to fakt. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńWow.Ula ale zaszalalas. Same pieknosci a sówka cudo.
OdpowiedzUsuńDiabliczko kochana dziękuję ślicznie. Buziaczki przesyłam.
UsuńWow.Ula ale zaszalalas. Same pieknosci a sówka cudo.
OdpowiedzUsuńUlcia wszystko super , takie śliczne i pomysłowe :) podziwiam kreatywność
OdpowiedzUsuńDanuśku dziękuję ślicznie. Przesyłam buziolki i proszę pomyśle o spotkaniu naleśnikowym :)
UsuńWitam. Trafiłam do Ciebie po przeczytaniu artykułu w Sielskim Życiu. Jesteś dla mnie światełkiem w tunelu, że w naszym wieku można zmienić życie i być szczęśliwą. Serdecznie pozdrawiam. Idę oglądać blog, :)
OdpowiedzUsuńWitaj Mysiu :) Ciesze się bardzo że dostrzegłaś to światełko. Ja teraz już wiem, zawsze jest dobra pora na zmiany, zawsze jest dobra pora to by być szczęśliwą. Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńWszystkie szyjątka są jak zwykle u Ciebie pełne uroku :) Też mam na tapecie myszki i chyba nawet całkiem podobne, ino większe ;) Sowy bomba, konik słodki... oj, zapatrzyłam się na Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu :) Zaraz polecę podziwiać Twoje myszulki. Ja bardzo lubię je szyć,a muszę przyznać że na kiermaszach nikt nie umie przejść koło nich bez reakcji. Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńGratuluję świetnego artykułu w Sielskim Życiu, też troszkę szyję i tworzę inne rzeczy i od jakiegoś czasu błąka mi się po głowie myśl o własnym małym sezonowym straganie w moim mieście ,dzięki Tobie może się odważę:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję bardzo. :) Cieszę się że moja historia doda Ci odwagi, to wspaniale móc się realizować . W końcu właśnie o to chodzi w życiu byśmy mieli odwagę dążyć do tego co przyniesie nam radość. Trzymam mocno kciuki byś się nie rozmyśliła.
UsuńPozdrawiam cieplutko:)
No i zakochałam się w Twoich konikach!!!! Taki na biegunach - marzenie!!! Teraz zabawki choinkowe powędrowały już do piwnicy, ale jak przestaniesz gryźć koniki to ja się chętnie piszę na takiego choinkowego na przyszłe święta :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście kochana:) Chętnie Ci zrobię :)
Usuń