Obserwatorzy

wtorek, 14 stycznia 2014

Nazbierało sie tego...

Witam Was wszystkich cieplutko w Nowym Roku.  Chociaż jutro już połowa stycznia ( o zgrozo!!!) ja jeszcze słóweczkiem wrócę do czasu świątecznego.
Grudzień dla mnie był zwariowany, zakręcony,zaszyty, zabiegany ...i ... wszystkie za... w tym miesiącu się działy.
21-go grudnia powiedziałam jednak Kuferkowi ..pas!!! .. i zaczęły się domowe przygotowania, w tym- generalne porządki, mycie okien, pieczenie ciasteczek. Miałam  dwóch kochanych pomocników ( buziaczek  córcia, buziaczek mężuś ) i dzięki temu wszystko było zapięte na ostatni guzik, a same święta  wspaniałe, cudowne, pełne gości,  miłości i rodzinnego ciepełka.
Nie pochwaliłam się Wam jednak  "szyjątkami" przygotowanymi na kiermasze. Zatem focie spóźnione  i wielce okrojony  asortyment - ale  ... zawsze coś. :)
 *
W przygotowaniach na  pierwszy rzut poszły drobiazgi  - było sporo - oj sporo- bo  prawie 300 !!!- różnych, różnistych choineczek i gwiazdeczek, wszelakiej maści. Każda gwiazdeczka  z kokardką na brzuszku po  jednej i drugiej stronie...  gdyby nie Agata i Ewcia- koleżanki z dawnej pracy- które dzielnie mnie wspierały podczas wypychania pewnie do dnia dzisiejszego jeszcze bym ich nie skończyła :)
To tylko kilka  które się " ostały" .  Najbardziej popularne okazały się  ciemno-szare w białe kropeczki z czerwonymi  lub białymi kokardkami. Na drugim miejscu  kawowe  w białe grochy, a te typowo  bożonarodzeniowe chyba dopiero na czwartym miejscu bym  umieściła.  





Powstało też potężne stado  koników na  biegunach. W ubiegłym roku zrobiłam 12sztuk  i nawet szybko poszło- teraz.. 33 i ostatniego już miałam ochotę podgryźć. Przyznam  nieskromnie że prezentują się ślicznie czy to na choineczce czy jako zawieszka w oknie, lecz ich wykonanie zabiera mnóstwo  czasu.




 Wielkie drewniane sanie  Mikołaja ciągnęło pokaźne stadko reniferków z dzwoneczkami na porożu. Nie zdążyłam  obfocić ich na straganie zatem ostał się jeden i on teraz się Wam kłania :)





Nowością  natomiast były podkładki z aplikacjami    Pierniczków :)  Lubię gdy można wykorzystać moje szyjątka  na różne sposoby więc to w zasadzie 3 w 1:). Może być z nich podkładka pod  kubeczek czy talerzyk, zawieszka lub łapka kuchenna.












Poza przedmiotami - tymi z akcentem BN   jak zwykle zabrałam ze sobą cały lniano-bawełniany zwierzyniec:)
W sumie w każdy grudniowy weekend handlowałam na kiermaszach i jamarkach począwszy od Chorzowa a skończywszy na Wiśle i Cieszynie.

Teraz w Kuferku znów praca wrze.
 Muszę uzupełnić  asortyment a od soboty ruszam do Wisły. Pierwsza spod igły wyszła podusia- sówka. Lniana z bawełnianymi dodatkami i skrzydełkami na guziczkach.





 Też z  ptaśkiem jest etui- piórniczek. Standardowo wyposażam go w kredki lecz sporo pań  mówi że wykorzysta je na np.  etui na sztućce czy na pędzle do makijażu.

 W przygotowaniu mam jeszcze cztery sztuki z kocim akcentem , ale o tym w następnym poście:)
 Wszystkie lniane   mustangi pocwałowały w świat więc   przyszła pora  na uszycie nowych. Jak na razie jeden rodzynek.. lecz niebawem  dołączą do niego kolejne.


 

Nie może zabraknąć  moich kochanych " Jakubków"- jest więc para - Kuba i Jakub w ciepłych polarkowych berecikach :)



Na dodatek pracownię opanowały myszki szpileczkarki, wszelakiej maści strojnisie z kokardkami na ogonkach :)

 

Stale też  z czystym sumieniem mogę zaoferować domek i to bez konieczności brania  hipoteki czy innego krwiożerczego kredytu.
***
 Rety ależ się rozpisałam.  Zupełnie tak jak bym chciała nadrobić   zaniedbany blogowo grudzień.
Wszystkim  dobrym duszyczkom które dotrwały do końca gratuluje wytrwałości :)
 Bez wyjątków wszystkim zaglądającym do mojego Kuferka życzę wspaniałego tygodnia.
Dziękuję za życzenia świąteczne jakie od Was otrzymałam i komentarze pod postami.
Buziaki 4 all i do .. zestukania :)

15 komentarzy:

  1. no i jestem...pięknie pięknie...domki koniecznie chcę i myszkę chociaż jedną bo mam na ich punkcie fobię...ale na taką się skuszę:)a i konik by mnie się przydał i dla moich GAałganów w ilości 3 sztuki cosik na lutowe urodzinki:) i Mężu by się uradował z takiej parki Pietrek i Bogusia:)

    pozdrawiam,
    Bogusia B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Dostaje się skrzydeł czytając tak miłe słowa. Na fobie myszka najlepsza - to fakt. Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  2. Wow.Ula ale zaszalalas. Same pieknosci a sówka cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diabliczko kochana dziękuję ślicznie. Buziaczki przesyłam.

      Usuń
  3. Wow.Ula ale zaszalalas. Same pieknosci a sówka cudo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ulcia wszystko super , takie śliczne i pomysłowe :) podziwiam kreatywność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danuśku dziękuję ślicznie. Przesyłam buziolki i proszę pomyśle o spotkaniu naleśnikowym :)

      Usuń
  5. Witam. Trafiłam do Ciebie po przeczytaniu artykułu w Sielskim Życiu. Jesteś dla mnie światełkiem w tunelu, że w naszym wieku można zmienić życie i być szczęśliwą. Serdecznie pozdrawiam. Idę oglądać blog, :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Mysiu :) Ciesze się bardzo że dostrzegłaś to światełko. Ja teraz już wiem, zawsze jest dobra pora na zmiany, zawsze jest dobra pora to by być szczęśliwą. Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  6. Wszystkie szyjątka są jak zwykle u Ciebie pełne uroku :) Też mam na tapecie myszki i chyba nawet całkiem podobne, ino większe ;) Sowy bomba, konik słodki... oj, zapatrzyłam się na Twoje zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasiu :) Zaraz polecę podziwiać Twoje myszulki. Ja bardzo lubię je szyć,a muszę przyznać że na kiermaszach nikt nie umie przejść koło nich bez reakcji. Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  7. Gratuluję świetnego artykułu w Sielskim Życiu, też troszkę szyję i tworzę inne rzeczy i od jakiegoś czasu błąka mi się po głowie myśl o własnym małym sezonowym straganie w moim mieście ,dzięki Tobie może się odważę:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. :) Cieszę się że moja historia doda Ci odwagi, to wspaniale móc się realizować . W końcu właśnie o to chodzi w życiu byśmy mieli odwagę dążyć do tego co przyniesie nam radość. Trzymam mocno kciuki byś się nie rozmyśliła.
      Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  8. No i zakochałam się w Twoich konikach!!!! Taki na biegunach - marzenie!!! Teraz zabawki choinkowe powędrowały już do piwnicy, ale jak przestaniesz gryźć koniki to ja się chętnie piszę na takiego choinkowego na przyszłe święta :-)

    OdpowiedzUsuń